Szanowni Państwo,

z duża uwaga śledzę architektoniczne losy Sandomierza, artykuły i komentarze, sama zamieszczam skromne przypisy. Cieszy fakt, ze znajdują Państwo miejsce w portalu na te tematy.
Ostatnio ponownie natknęłam się na nieco starszy esej pana Zbigniewa Warpechowskiego. Chciałabym Panu Zbigniewowi pogratulować odwagi i mądrych słów, pod którymi się podpisuje obiema rękami. Ucieszyłaby mnie bardzo możliwość porozmawiania z autorem artykułu "Pod Sad", który ukazał się na stronie pod zakładka "Kochać to Miasto". Podziwiam ten entuzjazm i dziele z Nim wrażliwość estetyczna.
Rozumiem, że mogą Państwo nie zechcieć udostępnić mi adresu mailowego Pana Zbigniewa (jeśli to możliwe to bardzo o to proszę) wiec bardzo proszę o przekazanie Jemu tej wiadomości. Liczę, że odpisze na wiadomość! Uprzejmie proszę o odpowiedz z Państwa strony.
Architektura to nie tylko moja pasja, studiuje te Sztukę, a podczas wakacji praktykuje w architektonicznej firmie w Stanach Zjednoczonych. Z wyrazami szacunku.

22 czerwca 2005 r.

K.Winiarska

rodowici sandomierzanie obudźcie się!!!

Coraz częściej do głosu obrony wizerunku Sandomierza dochodzą osoby, które w ogóle z Sandomierza nie pochodzą. Bardzo modne jest mieć dzisiaj własną gazetę, krytykować wszystko i wszystkich. Coraz częściej robią to osoby niezwiązane z Sandomierzem, które wżeniły się w to miasto i nie pamiętają, a może nie chcą pamiętać, jak wyglądał Sandomierz 30 lat temu. A ja uważam, że nie należy krytykować pracy innych, tylko zwrócić uwagę na czystość miasta, chamstwo, którego jest nadal bardzo dużo, wtedy nawet budynki, hotele, budki z lodami będą ładniejsze. Sedno jest w ludziach, a nie w materii. Pan Panie Zbigniewie zajmuje się malarstwem i sztuką performace, a czemu skoro studiował Pan architekturę, aż 7 lat? Mógł Pan przecież projektować piękne budynki w Sandomierzu, (bez obrazy), a nie tarzać się po podłodze:). Pana powołaniem jest prowokować i narzekać, no cóż dlatego czasem to miasto jest takie smutne...

7 maja 2005 r.

Krystyna

bardzo cieszą mnie słowa p. Zbigniewa...

w Sandomierzu bywa 2 razy w roku ale właśnie tak rzadkie wizyty pozwalają mi obiektywnie spojrzeć na to miasto. urodziłam się tu i jestem z Sandomierzem mocno związana. mam podobne spostrzeżenia do p. Zbigniewa. czuję się bezsilna z racji tak rzadkich wizyt więc tym bardziej cieszą mnie przeczytane artykuły.
Od lat widzę jak bezmyślność panów na stanowiskach niszczy cenne zabytki i czasem wściekłość z tego powodu doprowadza mnie niemal do płaczu:) mówię tu nie tylko o Sandomierzu. Kretyni którzy decydują o losie zabytków i architekturze powinni być surowo karani...

1 maja 2005 r.

Dorota Wierzchowska

Nieco dłuższy komentarz -jakość krytyki

No no no, to sukces, że ktoś wreszcie zajął się istotnymi sprawami naszego miasta. Uważam, że należy nie tylko pisać, a uświadamiać i działać w Radzie Miasta. Czas także, aby młode, wykształcone pokolenia zajęły miejsca w organach administracji państwowej. "Precz z komuną! Czas na zmiany!" - prawił niegdyś stryj Hieronim.
Panie Zbigniewie - należy działać kijem jak i marchewką. Sugeruję, aby wskazał Pan dobre strony naszego miasta - to też będzie miało efekt.
Moje zastrzeżenia budzą pańskie wywody pod względem stylu. Sądzę, iż język tam zawarty powinien być rzeczowy, prosty, jasny, trafiający do ogółu, a nawet do tych pokroju "tabula rasa", czyli ciemnych mas. Przecież większość społeczeństwa to ludzie niewykształceni. Student drugiego roku dziennikarstwa już zdaje sobie z tego sprawę.
Przez to według niektórych pańska krytyka może być uważana za przejaw "lamerstwa" (bynajmniej, Panie Zbigniewie, bynajmniej).
Pozdrawiam
P.S. Zauważyłem, że czasem projekt architekta zostaje popsuty przez majstrów czy robotników,
przykład - odwrotnie przymocowane lampy na ścianach Hotelu Basztowego, hehe.

27 lutego 2005 r.

Jepetto