dziś w Sandomierzu jest

         
 

Kogucik

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 Kapłon

21.04.2005 r.

 

 

Nadesłany do Redakcji „Akcentu” paszkwil Zbigniewa Warpechowskiego ma jedną zaletę: jest samobójczy. Pozostaje mi tylko zadać autorowi coup de grace.
Jak przystało na ultrasa, Warpechowski Zbigniew opiera swoje wywody na zmyśleniu
i fałszywych przesłankach – stąd iście patologiczny charakter jego tekstu.
Co do zmyślenia (w medycynie określanego jako „urojenie ksobne”), jest nim teza,
że w miniaturze pt. „Kogut” piszę o Polakach. Tymczasem takie słowo w ogóle tam nie pada, a wymowa „Koguta” pozostaje uniwersalna. Natomiast fałszywa przesłanka Warpechowskiego polega na przyjęciu, że kto krytykuje faszyzm i nacjonalizm, ten popiera komunizm.

Nic bardziej mylnego. Komunizm nie jest przeciwieństwem faszyzmu. Jest jego rodzonym bratem. Różnice między obu formacjami są powierzchowne: faszyści deifikują naród i fuhrera, komuniści – partię i jej genseka. Reszta, zwłaszcza z punktu widzenia ofiar, jest uderzająco podobna: totalitarny system władzy, zastąpienie prawdy ideologią, a prawa przemocą. Zarówno faszyzm jak komunizm opierają swoją tożsamość głównie na istnieniu „wroga”, którego za wszelką cenę należy unicestwić, jeśli zaś go nie ma, należy go najpierw powołać, a następnie zniszczyć. W swoim krótkim tekście wymieniam zresztą komunistów – rzecznicy „spiskowej teorii dziejów” to właśnie oni, spadkobiercy tradycji jakobińskiej. Nie muszę też chyba dodawać, że w czasach, gdy komunizm był ustrojem panującym, należałem do jego czynnych przeciwników i ponosiłem tego konsekwencje. Dziś łatwo być „antykomunistą” – rodzajem Stefka Burczymuchy – bo to nic nie kosztuje.

Przesłanie „Koguta” stanowi obraz ogłupionego ptaka, bijącego dziobem w pustkę. W pustkę – bo nie ma zagrożenia. Ale ciosy są prawdziwe i w końcu kogoś dosięgają. To właśnie najstraszniejsze: że z urojenia,
z nierzeczywistości, rodzi się rzeczywista krzywda.
A na ubecko-endeckie pytanie, czego uczę polskie dzieci, odpowiem tak:
W przeciwieństwie do Warpechowskiego Zbigniewa nie obnażam przed uczniami swego więdnącego ciała,
nie podmywam się publicznie w miednicy z farbującą wodą, ani nie przybijam osobiście do krzyża w przeświadczeniu
o własnym artyzmie, misji i nieposzlakowanej uczciwości.

Lekcje rozpoczynam zwykle od odczytania fragmentów „Gazety Wyborczej”, potem modlimy się wspólnie za zdrowie Adama Michnika i za zbawienie duszy Warpechowskiego Zbigniewa, a jeszcze potem – to już naprawdę – uczymy się uważności i skromności, umiłowania wolności i prawdy, roztropności politycznej, dzielności, tolerancji i radości życia.
Od czasu do czasu cytuję uczniom słowa Heraklita: „Złymi świadkami są oczy i uszy ludzi, którzy mają duszę barbarzyńców” - i wszyscy wiemy, o kogo chodzi.

   

 Mieczysław Godyń

    komentarze:
       
   
 dodaj swój komentarz
       
Jak dojechać, Informator, Plan Miasta, Historia, Urzędy i Instytucje, Kościoły, Kultura i SztukaEdukacja, Zdrowie, Gospodarka, Turystyka, Katalog firm,
Dawny Sandomierz, Wędrówki ulicami, Komunikacja, Bezpieczeństwo, Na starej fotografii, FotoGaleria, Reklama, Ogłoszenia, Katalog WWW
Jeśli jesteś w posiadaniu interesujących materiałów dotyczących Sandomierza prosimy o kontakt.
    o serwisie pomoc  

STRONA GŁÓWNA

• stronę optymalizowano dla IE 5.0+ • zalecana rozdzielczość 1280x1024 •

napisz do na

www.sandomierz.org

webmaster webmaster

copyright © sandomierz.net  Wszelkie prawa zastrzeżone

serwis istnieje od 20 kwietnia 2003r. i nie jest stroną oficjalną miasta